http://www.facebook.com/pages/Great-Puzon/209626362436461 - zapraszam na naszego Facebook'a.

poniedziałek, 17 października 2011

Klasyka klasyki, czyli Riders on the Storm.

         
  



Rok 1971. The Doors wydaje płytę L.A. Woman, a na niej utwór, który zajmuje w tym samym roku 14 miejsce w notowaniu Billboard Hot 100, ale dla fanów zespołu staje się bezsprzecznie absolutnym hitem. Chodzi oczywiście o legendarnych "Jeźdźców burzy". Kiedy pierwszy raz usłyszałam tę piosenkę, również moje serce zostało przez nią natychmiast podbite. Nadal bardzo często ów utwór puszczany jest w radiowej Trójce, oczywiście przez Marka Niedźwieckiego.
Jako fanka rocka, bluesa i jazzu znalazłam w tym kawałku wszystko to, co wywołuje błogi uśmiech na mojej twarzy. Choć The Doors to rockowa grupa, to w ich twórczości wyczuwam wyraźne wpływy muzyki jazzowej. "Riders on the Storm" jest typowym przykładem: instrumenty klawiszowe i subtelne dźwięki perkusji nadają piosence niepowtarzalny klimat, który momentami przypomina nieco smooth jazz (tu pragnę dodać, że smooth jazz uważam za tanią podróbkę jazzu, ale to kwestia już na innego posta), a nawet klasyczny improwizowany, jazz. Być może wynika to z faktu, że utwór nabrał pełnych kształtów podczas jam session. A będąc już w temacie gitarowym, wspomnę też o wwiercających się w umysł, aczkolwiek eterycznych dźwiękach gitary, sprzyjających deszczowej atmosferze singla. Idealnie komponują się z jazzowym brzmieniem klawiszy. Słychać to zwłaszcza we fragmencie od około 3 minuty utworu, gdzie dźwięki fenomenalnie przeplatają się i uzupełniają. Ray Manzarek, organista zespołu, posługując się pianinem elektrycznym stworzył też odgłosy deszczu i burzy, do złudzenia przypominające naturalne grzmoty i szum ulewy. Muzycznie kawałek świetnie wpasowuje się w jesienną aurę, nie można jednak powiedzieć, jakoby dołował czy wprawiał w pochmurny nastrój. Z pewnością zawdzięcza to niezwykłym i, mimo swej delikatności, żywym brzmieniom instrumentów, które nadają utworowi sensualny wydźwięk.
Inspiracją dla tekstu piosenki stał się kawałek country "Riders in the Sky", do której Morrison dopisał drugą zwrotkę. "Riders on the Storm" to ostatni utwór skomponowany przez Morrisona, który w lipcu tego samego roku zmarł w Paryżu prawdopodobnie przez przedawkowanie heroiny.
Mimo tego, że uważam ten kawałek za naprawdę genialny, nie zajmuje on jednak czołowego miejsca w moim prywatnym zestawieniu piosenek The Doors. Ale o tym, co naprawdę kręci mnie w tej mniej znanej twórczości The Doors, napiszę następnym razem. A dzisiejszą krótką notkę dedykuję Martynie, której obiecałam wzmiankę o śpiewanej dziś przez nas na WOSie piosence. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz